W tym roku nie brakuje nam różnorakich, ważnych i unikalnych z perspektywy historycznej wydarzeń. Wiele wskazuje na to, że pozostałe miesiące bieżącego roku nie będą się pod tym względem różnić. Jednym z takich wydarzeń może okazać się zaczynający się 16 października XX zjazd Komunistycznej Partii Chin (KPCh). Zjazdy te – odbywają się cyklicznie co 5 lat – wyznaczają kierunki polityki, tego największego dziś w wielu kategoriach kraju świata. Warto przyjrzeć się potencjalnym konsekwencjom zjazdu, w szczególności w kontekście roli Chin w układanym na nowo rozdaniu geo-politycznym i gospodarczym.

Wypada zacząć od krótkiego przypomnienia „chińskiej drogi”, która doprowadziła ten kraj do obecnego miejsca. A jest to droga na swój sposób fascynująca. Jeszcze w 1980 roku – a więc na początku procesu reform zapoczątkowanych pod koniec lat 70-tych minionego wieku – Chiny odpowiadały zaledwie za 2.3% globalnego Produktu Krajowego Brutto (po uwzględnieniu parytety siły nabywczej), podczas gdy dziś jest to blisko 19%! W tym ujęciu Chiny są dziś największą gospodarką świata, od kilku lat wyprzedzają USA, których udział nie przekracza obecnie 16%. Są także większe od gospodarki unijnej (15% udział). W latach 1980-2021 chińska gospodarka rosła w średniorocznym tempie 9%! Dla porównania polski wzrost po okresie transformacji gospodarczej – powszechnie uznawanej za duże osiągnięcie – wynosił średniorocznie 4%.

Rozwój Chin nie przekłada się jeszcze na powszechne bogactwo, gdyż ponad miliardowa ludność sprawia, że PKB per capita z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej stanowi ok. 50% poziomu dla Polski i niespełna 30% poziomu Stanów Zjednoczonych. Te różnice w poziomie rozwoju i dochodów są dobrze widoczne w ujęciu geograficznym (na poziomie poszczególnych prowincji), także w wymiarze miasto-wieś. Pod wieloma względami jednak Chinom w ostatnich dziesięcioleciach udało się znacznie zredukować luki rozwojowe w stosunku do najlepiej rozwiniętych krajów. Wiele nowoczesnych rozwiązań – jak chociażby szybka kolej – występuje w Chinach na skalę nie widzianą nigdzie indziej na świecie.

Co było kluczem do odniesienia tego spektakularnego sukcesu? Były nim pro-rynkowe reformy gospodarcze, wbudowane w komunistyczny system polityczny. W pierwszym ich etapie uwaga skoncentrowana była na rolnictwie, ale kluczowe okazały się przemiany w przemyśle – dopuszczenie prywatnego, w tym zagranicznego kapitału oraz tamtejszej technologii. Kolejnym przełomowym punktem okazał się rok 2001 rok, kiedy to Chiny stały się członkiem Światowej Organizacji Handlu (WTO). Umożliwiło to łatwiejszy dostęp do innych rynków, przede wszystkim USA i UE. Umocniło też znaczenie handlu zagranicznego jako głównego motoru napędowego chińskiej gospodarki: Chiny stały się największym eksporterem towarów, a chińskie firmy na masową skalę włączone zostały w globalne łańcuchy tworzenia wartości.

Wraz z rozwojem gospodarczym Chin, szły w parze coraz większe wydatki za zbrojenia. Z czasem także coraz większa ekspansja, nie tylko w wymiarze handlowym, ale także kapitałowym – Chiny są dziś np. silnie obecne ze swoimi inwestycjami w wielu krajach afrykańskich. W latach 90-tych minionego wieku odzyskały kontrolę nad Hongkongiem i Makau. Próbowały także na większą skalę wejść kapitałowo do USA i Europy, ale w tym względzie odniosły ograniczony postęp, głównie przez narastającą niechęć (czy wręcz obawy), wobec ekspansji chińskich firm.

Ostanie lata przyniosły zmiany, które same w sobie nie są może spektakularne, ale układają się w swego rodzaju całość. Po pierwsze, wzrost gospodarczy w coraz większym zakresie opiera się na popycie krajowym – uzależnienie od eksportu stopniowo spada. O ile w 2006 roku udział eksportu w PKB wynosił 36%, to od tego czasu spadł do niespełna 20%. Po drugie, nastąpiła koncentracja władzy w rękach sekretarza generalnego Xi Jinpinga, którego protegowani coraz powszechniej obejmują kluczowe pozycje w państwie i w partii. Po trzecie, Chiny starają się dokonywać stopniowej ekspansji swej infrastruktury (głównie wojskowej) na morzach i oceanach Azji Południowowschodniej. Po czwarte, w ostatnich latach wiele uwagi poświęcano rozbudowie zapasów strategicznych, czy to różnego rodzaju surowców (Chiny posiadają np. ok. 80% globalnych rezerw miedzi) czy żywności (ponad 50% globalnych zapasów pszenicy). Po piąte, Chiny stopniowo ograniczają swoje zaangażowanie w obligacje rządu amerykańskiego – przez lata był to ważny element swoistego połączenia obu gospodarek, zachodzącego na poziomie realnym (przez eksport) i finansowym (przez inwestycje Chin w rządowe papiery USA).

W ostatnich miesiącach doszły do tego jeszcze: jawne poparcie dla działań Rosji wobec Ukrainy oraz narastające napięcia wokół Tajwanu.

Jak w to wszystko wpisuje się zbliżający się zjazd KPCh? Otóż zjazdy partyjne inicjują swego rodzaju cykl działań. Zjazd z reguły zatwierdza kluczowe dla kraju decyzje, także personalne. Z kolei na wiosnę kolejnego roku parlament przeprowadza zmiany w polityce i rozwiązaniach instytucjonalnych, które są zgodne z decyzjami partyjnymi.

W kontekście nadchodzącego zjazdu jedną z kluczowych kwestii jest budowanie pozycji jednowładcy przez Xi. W 2018 roku parlament zniósł limit dwóch pięcioletnich kadencji dla piastowanego przez niego stanowiska sekretarza generalnego partii. W efekcie Xi może się stać pierwszym od dziesięcioleci „dożywotnim” przywódcą Chin, wzmacniając niejako autorytarny model władzy oraz konfrontacyjne nastawienie wobec Zachodu. Gdyby pojawiała się skuteczna próba ograniczenia zapędów Xi (co wydaje się jednak mało prawdopodobne), to można by to traktować jako swego rodzaju wotum nieufności dla coraz bardziej konfrontacyjnej polityki Pekinu.

Druga ważna kwestia, do jakiej będzie musiał się odnieść nadchodzący zjazd, dotyczy wyzwań gospodarczych i społecznych. W pierwszej połowie br. wzrost PKB wyniósł jedynie 2.5%, co po części było pochodną agresywnej polityki walki z COVID (lockdownów wprowadzanych nawet w sytuacji nielicznych przypadków zachorowań). Na kwestie związane z pandemią nakładają się jednak wyzwania strukturalne, w szczególności przeinwestowanie na rynku nieruchomości – przykład długotrwałych problemów Japonii, których źródła sięgają pęknięcia podobnej bańki na początku lat 90-tych pokazuje jak poważne i trwałe mogą być tego konsekwencje.

Śledzący wydarzenia w Chinach zadają sobie pytanie czy pojawią się jakieś nowe rozwiązania ograniczające zaburzenia na rynku nieruchomości oraz czy kraj ten zmieni swoje podejście do pandemii, zaakceptuje „życie z COVID”. Jeśli nie, to w najbliższych latach Chiny mogą stać się źródłem istotnych zaburzeń gospodarczych (np. w łańcuchach dostaw), nawet jeśli pominąć oddziaływanie czynnika geo-politycznego. W tej sytuacji nie można także wykluczyć zaburzeń społecznych – trwale wolniejszy wzrost mógłby bowiem dużej części społeczeństwa zamknąć drogę do „wychodzenia z biedy”. Już dziś np. dane o bezrobociu wskazują szybkie narastanie tego problemu wśród ludzi młodych – 1/5 z nich nie może znaleźć pracy.

Reasumując, wydarzenia w Chinach są nie mniej ważne dla kreowania nowego globalnego ładu (lub chaosu) niż wojna w Ukrainie. Najgorszy dla świata scenariusz to narastanie autorytaryzmu przy równoczesnym braku realnego pomysłu na to, jak poradzić sobie z wewnętrznymi problemami. Wówczas eskalacja zewnętrznych napięć mogłaby stać się dla rządzących sposobem odwracania uwagi od tego co się dzieje w kraju. To typowy dla autorytarnych rządów sposób postępowania. Na końcu takiego scenariusza można sobie wyobrazić zupełne rozejście się dróg – w tym gospodarczych – Chin i Zachodu, ze wszystkimi tego, bardzo poważnymi konsekwencjami. Na dziś nie wydaje się to być jeszcze najbardziej prawdopodobny scenariusz, ale dynamika globalnych procesów mocno nas ostatnimi czasy zaskakuje. Robiąc interesy z Chinami również tego typu scenariusz trzeba więc brać pod rozwagę.