Otwieranie się na innowacje z zewnątrz, bez zadbania o własne, wewnętrzne zasoby, grozi odpływem pracowników. Aby przyciągnąć i utrzymać talenty, warto przygotować w firmie programy innowacji. Najlepiej nie jeden, a kilka różnych.

W prowadzonej przez operatorów komórkowych czy dostawców usług internetowych działalności sprzedażowej od zawsze nie podoba mi się polityka prowadzona wobec posiadanych klientów vs. polityka pozyskiwania nowych. Gdy operator szuka nowego klienta na swoje usługi, kładzie nacisk na atrakcyjną ofertę i odpowiednią komunikację skierowaną do określonych grup potencjalnych klientów.  Kiedy jednak stajesz się już abonentem danej usługi, operator przestaje się starać - Kliencie, podpisałeś umowę i płać teraz przez dwa lata.

Podobnie postępują niektórzy przedsiębiorcy wobec swoich pracowników. Otwierają się na współpracę z zewnętrznymi organizacjami, np. ze start-upami, ale zapominają o zagospodarowaniu swoich wewnętrznych zasobów ludzkich. Takie postępowanie grozi niestety odpływem talentów z firmy. Wielu ludzi ma żyłkę przedsiębiorcy, którą można wykorzystać w danej organizacji, w której ta osoba jest zatrudniona. Ale co ma zrobić przedsiębiorczy pracownik, żeby firma go zauważyła? Odejść? Założyć własny start-up, żeby mieć możliwość wzięcia udziału w uruchomionym przez jego dotychczasowego pracodawcę programie akceleracji? To nielogiczne i nieefektywne. Pracownik może odejść nie tylko na swoje, ale też do innej firmy.  Wtedy zyska konkurencja, a nasza organizacja jedynie straci na odpływie tej osoby, na której powinno nam zależeć.

Dlatego też, coraz więcej firm decyduje się na wdrażanie rozwiązań, które pomagają nie tylko przyciągnąć, ale też zatrzymać najlepszych pracowników. Jednak prywatne firmy z polskim kapitałem zbyt rzadko to robią. Generalnie polskie przedsiębiorstwa nie słuchają swoich ludzi, nie wynagradzają ich za dobre pomysły, ani nie inwestują w nowe obszary.  Stąd też między innymi coraz większy problem z pozyskaniem pracowników i ich lojalnością.

Jak zatem firmy mogą dbać o własne wewnętrzne zasoby? Rozwiązaniem może być stworzenie w przedsiębiorstwie programów innowacji, które z jednej strony będą kanałem komunikacji pomysłów pracowników, ale z drugiej strony też będą wynagradzać te o największym potencjale do wdrożenia. Programy mogą mieć różną formę:  platform do zbierania pomysłów (tzw. open box), akceleratory wewnętrzne, w których , np. po przejściu przez cykl warsztatów, pracownicy z najlepszymi pomysłami zostają oddelegowani na kilka miesięcy do pracy nad swoimi projektami.  Innym rodzajem programu jest start-up challenge dedykowany pracownikom czy kampania, kiedy w całej firmie lub wybranych działach zbieramy pomysły jak rozwiązać wcześniej zdefiniowany problem.  Przykładów jest wiele.

Decydując się na wdrażanie programów, trzeba pamiętać o kilku zasadach. Próbujmy i testujmy różne programy w naszych przedsiębiorstwach  - ludzie mają różne typy osobowości, u jednego pracownika lepiej sprawdzi się akcelerator, bo może mieć genialny pomysł, u innego lepsza będzie kampania, bo może nie jest tak kreatywny, ale ma świetny umysł analityczny i jego uwagi mogą być bardzo cenne dla całego projektu.

Po drugie, na wszystkich szczeblach w organizacji musi być przyzwolenie na wprowadzenie zmiany. Nie może być tak, że zarząd zgadza się, aby w ramach akceleratora wewnętrznego pracownik był na kilka miesięcy oddelegowany do pracy nad swoim projektem, ale menadżer średniego szczebla torpeduje te działania, ponieważ przez akcelerator traci człowieka.

Po trzecie, trzeba pamiętać o nagradzaniu pracowników. W wielu firmach zdarza się, że pracownicy są bardzo kreatywni i chętnie zgłaszają swoje pomysły na innowacje. Ale w dłuższym okresie nic się nie dzieje: pracownicy nie są nagradzani, pomysły nie są wdrażane. Wtedy następuje totalna demotywacja zespołu. W efekcie już nigdy więcej nie zgłoszą żadnego pomysłu, bo wiedzą, że i tak nic się z nim nie stanie.

Po czwarte - działania dla pracowników nie powinny być prowadzone ad hoc, ale powinny stać się częścią DNA firmy. Powinniśmy im nadać pewne ramy, budżet i zdefiniować określone rezultaty.

I najważniejsze - programy wsparcia innowacji muszą być dostosowane do specyfiki danej firmy. Dlatego, kiedy pomagamy klientom CRIDO przygotować takie programy, najpierw zaczynamy od przeprowadzenia audytu innowacyjności. Patrzymy czy w firmie jest i jaka jest kultura innowacji, co można już wprowadzać, a do jakich działań przedsiębiorstwo jeszcze nie jest gotowe. Dopiero po sprawdzeniu sytuacji można zaproponować przedsiębiorstwu programy, które będą najlepsze dla niego.

Naprawdę, nie warto rzucać się na wszystko. Lepiej małymi krokami sukcesywnie wdrażać u siebie to, na co w danym momencie nasza organizacja jest gotowa.