Nadchodzące miesiące przyniosą dwa symboliczne wydarzenia związane z populacją naszego globu. Według projekcji Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) w listopadzie – a konkretnie 15-go – ludność świata przekroczy 8 miliardów. Z kolei w 2023 roku Indie wyprzedzą Chiny i staną się najbardziej ludnym krajem. Choć z tego powodu z dnia na dzień nic w naszym życiu się nie zmieni, to warto przy tej okazji zwrócić uwagę na kilka kwestii o charakterze strukturalnym.

Pierwsza odnosi się do tempa globalnego przyrostu ludności. Wzrost z 7 na 8 miliardów zajął 12 lat. Podobne przedziały czasu (od 11 do 14 lat) zostały odnotowane przy poprzednich czerech przyrostach (odpowiednio z 3 na 4 miliardów, 4 na 5, itd.). Wcześniej wzrost z 2 na 3 miliardy zajął 33 lata, a z 1 na 2 miliardy aż 127 lat. Ponieważ aktualnie – m.in. w wyniku pandemii – ludność świata rośnie w tempie poniżej 1% rocznie przyrost o kolejny miliard oczekiwany jest za około 15 lat.

Drugą istotną kwestią jest redystrybucja ludności na poszczególnych kontynentach. Otóż, przyrost ludności ma głównie miejsce w Azji i Afryce – od 2000 roku populacja Azji wzrosła o 1 miliard (do 4.7 miliarda), a Afryki o 0.6 miliarda (do 1.4 miliarda). Na pozostałych kontynentach przyrosty były już znacznie mniejsze: o 138 milionów w Ameryce Południowej i Środkowej (do 660 milionów), o 64 milionów w Ameryce Północnej (do 377 milionów), zaledwie o 16 milionów w Europie (do 743 milionów), niewiele więcej niż w znacznie mniejszej Australii i Oceanii (przyrost o 14 milionów, do 45 milionów). Równolegle większość świata się starzeje, ale poziom zaawansowania tego procesu jest różny, co powoduje narastanie rozbieżności pomiędzy poszczególnymi rejonami świata.

Zdecydowanie najstarszym kontynentem jest Europa – mediana wieku to 42 lata (w 2000 roku było to 37 lat) – a najmłodszym Afryka. Afryka, to kontynent, gdzie mediana wieku nie dość, że pozostaje najniższa (19 lat), to w stosunku do 2000 roku w zasadzie nie uległa zmianie. Drugą najwyższą medianę wieku ma obecnie Ameryka Północna (38 lat). Dla Azji wynosi ona 35 lat.

Przechodząc do konsekwencji procesów demograficznych trzeba oczywiście zacząć od kwestii zasobów. Wiele z tych dostępnych na Ziemi ma charakter ograniczony, stąd nie da się utrzymać rosnącej społeczności świata bez coraz efektywniejszego i opartego na recyklingu ich wykorzystania. Tym bardziej, że ludność przyrasta głównie w krajach o relatywnie niskim jeszcze poziomie dochodów, ale wysokich aspiracjach co do konsumpcji. Według analiz Pew Research, globalnie wciąż 800 milionów ludzi zalicza się do grupy biednych, takich których nie stać na zaspokojenie nawet podstawowych potrzeb. Druga – największa ilościowo, ponad 4-milardowa grupa – to osoby o niskich dochodach, pozwalających w zasadzie jedynie na zakup tego co najbardziej niezbędne. Osób o średnich i wysokich dochodach jest około 3 miliardy.

Aspiracji i potrzeb ludzi ubogich i o niskich dochodach nie powinno się lekceważyć, dlatego też świat potrzebuje większego zrównoważenia. By tak się stało w krajach, które już są bogate potrzeba zmian kulturowych: model maksymalizacji (nadmiernej) konsumpcji powinien zostać zastąpiony racjonalną i odpowiedzialną konsumpcją.

W kontekście zasobów bardzo istotną kwestią w nadchodzących dziesięcioleciach będzie także dostęp do wody oraz do energii. Obydwa zagadnienia są także szczególnie palące w związku ze zmianami klimatycznymi. Obu problemów nie da się rozwiązać bez olbrzymich inwestycji, z jednej strony w odnawialne źródła energii, z drugiej w infrastrukturę retencji i odsalania wody morskiej.

Trendy demograficzne rodzą także olbrzymie zmiany w odniesieniu do zagadnień gospodarczych. Centrum gospodarcze świata nieuchronnie przenosi się do Azji Południowo-Wschodniej. W tym kontekście główną niewiadomą pozostaje ostateczna forma i skala trwającego już w zasadzie konfliktu na osi USA-Chiny. Konflikt ten może mieć wpływ na tempo tego procesu, ale nie jest w stanie go zatrzymać. Tym bardziej, że oprócz Chin drugim ważnym ośrodkiem gospodarczym w tym regionie stały się Indie. Ich udział w globalnym PKB (przy uwzględnieniu parytetu siły nabywczej) już dziś stanowi połowę tego co Unii Europejskiej, a prognozy wskazują, że w nadchodzącej dekadzie indyjski wzrost będzie oscylował wokół 7% rocznie, a więc znacznie powyżej prognoz dla Chin (4-5%), nie wspominając już o UE (2%).

Inną istotną konsekwencją procesów demograficznych jest zmiana struktury popytu. Ekspandować będą rynki towarów i usług dla osób starszych, a w stagnacji pozostawać będą te dla dzieci. Dobrze obrazuje to chociażby fakt, że w Japonii – kraju, gdzie procesy starzenia się społeczeństwa są jednymi z najbardziej zaawansowanych – sprzedaje się dziś znacznie więcej pieluch dla dorosłych niż dla dzieci. Według prognoz ONZ w 2030 roku na świecie będzie 1 miliard osób w wieku 65+, którzy stanowić będą aż 12% całej populacji.

W kontekście starzenia się społeczeństwa oddzielny akapit należy się Europie. Niestety obraz jaki się dla niej rysuje nie jest optymistyczny. Już dziś udział osób w wieku 65+ wynosi tu ponad 20%, a w 2030 roku będzie ponad dwukrotnie większy od globalnej średniej. Europa stoi przed bardzo trudnym wyborem: albo otworzy się na kontrolowany proces dopuszczenia zróżnicowanej kulturowo imigracji, albo stanie się „skansenem świata”. Nawet jednak w tym drugim przypadku presja napływu imigrantów – już w znacznie mniej kontrolowany sposób – pozostanie olbrzymia, szczególnie w kontekście rozwoju sytuacji w Afryce. Ten najmłodszy kontynent będzie stał w najbliższych latach przed olbrzymim wyzwaniem „zagospodarowania” setek milionów młodych ludzi na rynku pracy i zapewnienia im możliwości życia i rozwoju. Istnieje poważne ryzyko, że w wielu krajach się to po prostu nie uda, czy to za sprawą słabości istniejących rozwiązań instytucjonalnych, czy też w konsekwencji zmian klimatu. Stąd już prosta droga do konstatacji, że fala migracyjna młodych mieszkańców Afryki, którzy poszukiwać będą szczęścia poza własnym kontynentem, będzie prawdopodobnie narastać. By jej nie ulec Europa potrzebuje strategii wsparcia rozwoju Afryki. Nie w oparciu o środki pomocowe – te na dłuższą metę nie działają – ale poprzez zaszczepianie lokalnie różnych form biznesowej działalności, dawanie wędki a nie ryby.

Trendy demograficzne – w tym w szczególności starzenie się społeczeństw – będą w najbliższych dziesięcioleciach stymulować rosnące wykorzystanie technologii. Docelowo można sobie wyobrazić, że wszystko to co rutynowe zostanie zautomatyzowane, a aktywność ludzi będzie się koncentrować na tych wymiarach, w których jest ich trudno zastąpić, a więc tych opartych na wyobraźni/kreatywności oraz uczuciach/empatii. Biorąc pod uwagę poziom zaawansowania technologicznego musimy zacząć w większym stopniu świadomie ukierunkowywać rozwój technologii, dbać o to by służyła ona człowiekowi. W przeciwnym razie już niedługo człowiek może się stać jej zakładnikiem.

Zmiany demograficzne nie pozostaną też bez wpływu na sferę polityki. Będzie to szczególnie widoczne w krajach o ustrojach demokratycznych. Elektorat osób starszych będzie się prawdopodobnie opowiadał za redystrybucją środków publicznych w swoim kierunku, co grozi rosnącymi obciążeniami nakładanymi na biznes i tych którzy pracują. Taka sytuacja może z kolei stanowić bodziec do emigracji młodych, potęgując wyzwania starzejącego się społeczeństwa. By tego uniknąć już dziś potrzeba nowych rozwiązań instytucjonalnych, które zapewnią większą równowagę międzypokoleniową.

Reasumując, demografia zawsze była istotnym czynnikiem, wpływającym na wiele lokalnych i globalnych procesów. Nie inaczej będzie w nadchodzących latach. Nowym elementem będzie natomiast funkcjonowanie w ramach coraz bardziej starzejącego się społeczeństwa.