Stało się. Prezydent podpisał ustawę o Polskim Ładzie przyjętą przez Sejm. I nie ma już wątpliwości, że wejdzie ona w życie w terminie przewidzianym w przepisach, czyli głównie od 1 stycznia 2022 r.

I niestety przepisy te wywołują skrajne emocje. Nie ma wątpliwości, że stanowią one kolejny kamyczek do podnoszonych od lat zastrzeżeń dotyczących procesu legislacyjnego i jakości tworzonego prawa. Mamy trudne przepisy, czasami źle napisane, wewnętrznie sprzeczne. Cierpią na tym zarówno podatnicy, jak i administracja podatkowa, która musi tak napisane przepisy później egzekwować. Mam wrażenie, że przyjętą przez prawodawcę receptą jest granie na zobojętnienie. I obawiam się, że to jest tak, jak z jamnikiem Kisiela. Pies wychowywany pod szafą będzie niestety jamnikiem.

Oczywiście Ministerstwo Finansów jako lider zmiany, której stajemy się świadkami, popełniło podstawowy błąd związany z wprowadzaniem zmian. Nie komunikuje się zmian wyłącznie w samych pozytywach. Bo później, w zderzeniu z rzeczywistością, powstaje dysonans, który budzi wyłącznie negatywne emocje. A tak było z Polskim Ładem.

Trzeba też przyznać, że w tym zbiorze zmian są elementy korzystne, przynajmniej dla części społeczeństwa i biznesu, nawet jeżeli te działania w niektórych przypadkach są nieśmiałe. Pytanie tylko, czy tak zaprojektowana zmiana jest korzystna z punktu widzenia całego społeczeństwa i wyzwań, które jako kraj mamy przed sobą. Czas pokaże.

Warto doczytać #PolskiŁad: