Jeśli Polska gospodarka ma się rozwijać, musi stać się bardziej innowacyjna. Ale żeby innowacja na stałe zagościła u polskich przedsiębiorców, system prawny powinien motywować ich do tego, aby na innowację „stawiali”. Nie chodzi jednak o absorpcję zagranicznego oprogramowania, lecz raczej o stworzenie takich warunków, aby sami prowadzili badania oraz rejestrowali patenty, które potem będzie można wykorzystywać w kraju i na świecie. Warunki to nie tylko finansowanie – odpowiednie ramy prawne i przepisy podatkowe mogą również stać się „dopalaczami” polskiego innowacyjnego biznesu.

Obecne przepisy w zakresie podatków dochodowych dopuszczają dodatkowy odpis podatkowy dla wydatków na nabycie nowych technologii. Jest to ciekawa preferencja, dająca możliwość odzyskania blisko 10% inwestycji w CAPEX, ale w praktyce promuje ona zakup systemów informatycznych do zarządzania przedsiębiorstwem. Dlatego też, utrzymanie perspektywy rozwoju gospodarczego wymaga zmiany podejścia. Rozumie to Prezydent, rozumie Ministerstwo Finansów, rozumieją również wyspecjalizowane agencje publiczne, w tym Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Stąd, aktualnie trwają prace konsultacyjne odnośnie podejścia do nowej ulgi, która w założeniu ma promować rozwój i eksport polskiej technologii.

Co jest na stole

Trudno powiedzieć, w którym kierunku finalnie pójdzie dyskusja, niemniej jednak, jej zasadnicze ramy można przewidzieć. Generalnie, należy spodziewać się wprowadzenia nowej ulgi, która będzie opierała się na rozwiązaniach dotyczących kosztów działalności badawczo-rozwojowej i/lub dotyczących zysków generowanych.

Ulga oparta na kosztach działalności badawczo-rozwojowej, co do zasady, powinna zakładać zwiększenie odpisu podatkowego w przypadku ponoszenia takich kosztów. Innymi słowy, jeśli podatnik inwestuje w B+R i w związku z tym ponosi określone wydatki, to dla celów podatkowych powinien mieć prawo odniesienia tych wydatków w koszty podatkowe w zwiększonej wysokości (np. w wysokości odpowiadającej 200% – 300% wartości poniesionych wydatków). Oczywiście kluczowe w tym przypadku jest precyzyjne zdefiniowanie jakiego typu wydatki można zaliczyć do kosztów działalności B+R (tj. czy w ten zakres wchodzą wynagrodzenia, wydatki na zewnętrzne usługi, wydatki na nabycie aktywów trwałych, w tym nieruchomości itd.) i stworzenie takiego modelu współpracy pomiędzy administracją publiczną i podatnikami, aby proces zaliczania i potwierdzania prawa do zaliczenia danego wydatku do kosztów przebiegał sprawnie (bez ryzyka wyłudzeń, ale też bez ryzyka zaległości dla podatnika).

Ulga uzależniona od przychodów zasadniczo powinna dawać możliwość preferencyjnego opodatkowania (np. niższą stawką) przychodów (czy też dochodów) wygenerowanych ze sprzedaży danego innowacyjnego rozwiązania stworzonego przez podatnika (np. sprzedaż instalacji zawierającej mechanizm, opatentowany przez podatnika). W tym aspekcie kluczowe jest odpowiednie zdefiniowanie, które przychody (dochody) będzie można traktować jako „wygenerowane” za pomocą rozwiązania stworzonego przez podatnika (kwestia alokacji przychodu czy kosztów).

Które lepsze

To nie jest tak, że któreś z powyższych rozwiązań jest lepsze, czy gorsze. Te rozwiązania po prostu zaspokajają inne cele i są przydatne na różnym etapie rozwoju gospodarczego.

Ulga oparta na kosztach działalności B+R ma za zadanie promować tę działalność i zachęcać podatników do podejmowania wysiłku badawczego. Ulga jest więc raczej adresowana do społeczeństwa, które dopiero chce zbudować potencjał gospodarczy i kreować innowacyjne rozwiązania.

Ulga oparta na przychodach ma zachęcać do komercjalizacji stworzonych rozwiązań (patentów, wzorów, itd.) i uzyskiwania korzyści finansowych z efektów badań. Jest więc raczej skierowana do społeczeństwa rozwiniętego, które już zdążyło stworzyć pewne rozwiązania mające zastosowanie przemysłowe.

Obie powyższe ulgi nie wykluczają się wzajemnie i mogą współistnieć. Dlatego też pomimo, że dyskusja o nowym rodzaju ulgi będzie prowadzona na polskim podwórku, które to wciąż nie jest innowacyjne i odstaje od ekonomii zachodnich czy azjatyckich, nie można od razu wykluczyć potrzeby wprowadzenia ulgi opartej na przychodach (i skupiać się wyłącznie na uldze opartej na kosztach), jako „marchewkę” dla podatników inwestujących w innowację (pokazanie kierunku działań).

Po co są zmiany

Trzeba pamiętać, że preferencje podatkowe (w tym ulgi technologiczne) stanowią sposób na konkurowanie pomiędzy poszczególnymi jurysdykcjami podatkowymi o podatników. W obecnym świecie, kiedy toczy się coraz więcej dyskusji odnośnie unikania opodatkowania i „przenoszenia” zysków do rajów podatkowych, ulgi technologiczne stanowią dozwolone zachęty, aby określone badania lokować w danej jurysdykcji oraz rozpoznawać tam dochody z komercjalizacji rozwiązań.

Jeśli takie kraje jak Wielka Brytania czy Holandia dają swoim podatnikom możliwość znaczącej obniżki podatku od dochodów generowanych z patentów czy innych rozwiązań przemysłowych, to dlaczego Polska nie może tak robić. Tym bardziej, że zgodnie z wytycznymi OECD (BEPS Action 5 – Modified Nexus Approach for IP Regimes) od połowy 2016 r. wprowadzanie zachęt podatkowych w podobnym zakresie będzie znacząco ograniczone (jeśli Polska chce to zrobić, to odpowiednia ulga powinna zostać wdrożona w ciągu roku, inaczej tworząc nową ulgę trzeba będzie poruszać się w sztywnych ramach wyznaczonych przez OECD).

Dla dalszego rozwoju gospodarki i unowocześnieniu jej, „dopalacz” w postaci ulgi opartej na kosztach B+R wydaje się koniecznym minimum. Jednocześnie, jeśli chcemy stworzyć polskim przedsiębiorcom warunki podobne do tych, które mogą mieć na Zachodzie (a przy okazji przyciągnąć zagraniczne firmy do Polski), warto zastanowić się nad wprowadzeniem ulgi opartej na przychodach. Dlatego też, trzeba liczyć i motywować polskich legislatorów oraz wyspecjalizowane agencje publiczne, że temat nowej ulgi technologicznej potraktują bardzo poważnie i że zostanie opracowany mechanizm, który rzeczywiście pozwoli nam konkurować na świecie (jako jurysdykcji podatkowe i jako innowacyjnemu biznesowi).