Nazwa „podatek minimalny” brzmi niewinnie, ale to, co się pod nią kryje, może negatywnie wpłynąć na niejednego przedsiębiorcę będącego podatnikiem CIT. Z założenia miał dotyczyć międzynarodowych korporacji, które (zdaniem MF), dzięki optymalizacjom podatkowym czy też nadmiernym obciążaniem wyniku podatkowego kosztami usług niematerialnych lub kosztami finansowania, byli w stanie zaniżać należny podatek w Polsce. W praktyce jednak podatek minimalny może dotknąć każdą spółkę, jeżeli poniosła stratę podatkową lub za mało zarobiła (osiągnęła dochód w wysokości nieprzekraczającej 1% przychodów).

I tutaj zaczyna się problem. Jak dotąd, jeśli firma zarobiła niewiele albo nawet straciła, to albo płaciła znikomy CIT, albo nie płaciła podatku w ogóle, bo nie było od czego. Podatek minimalny spowoduje, że taki przedsiębiorca będzie musiał nie dość, że podatek zapłacić, to jeszcze od części przychodu powiększonego o pewne specyficzne pozycje kosztowe.

W pole rażenia nowego podatku może wpadać wielu podatników prowadzących działalność gospodarczą, którzy akurat mieli gorszy rok albo po prostu operują na niskich marżach lub na samej granicy opłacalności.

Wyobraźmy sobie teraz taką spółkę, która operuje w biznesie gdzie niskie marże to norma. Taki podmiot, począwszy od tego roku, powinien de facto co miesiąc kontrolować, ile wynosi jej rentowność i ile może ona wynieść na koniec roku (czego część podatników nie robi na bieżąco, jeśli np. płaci zaliczki uproszczone). Załóżmy teraz, że mimo wszystkich podejmowanych wysiłków zakończy rok podatkowy poniżej wymaganego progu udziału dochodów w przychodach. W takim przypadku za ten rok podatkowy spółka zapłaci CIT minimalny w wysokości przekraczającej CIT liczony na zasadach ogólnych. Przepisy pozwalają wprawdzie na odliczenie tego podatku od podatku CIT (liczonego na zasadach ogólnych) w kolejnych 3 latach podatkowych, następujących bezpośrednio po roku, za który podatnik wpłacił minimalny CIT. Co jednak w sytuacji, w której podatnik nie jest w stanie poprawić wyników podatkowych z uwagi na branżę, w której działa i niski dochód to jest jego norma? W takim przypadku może się okazać, że podatnik będzie płacił efektywnie podatek CIT zdecydowanie przekraczający ten, jaki zapłaciłby na zasadach ogólnych.

Przykład:

Przychód z działalności operacyjnej

100 000 000 PLN
Dochód

900 000 PLN

500 000 PLN

CIT na zasadach ogólnych

171 000 PLN

95 000 PLN

CIT minimalny (w uproszczeniu, liczony wyłącznie od 4% przychodu z danego roku)

400 000 PLN

CIT należny po pomniejszeniu o podatek obliczony na zasadach ogólnych


229 000 PLN


305 000 PLN

W konstrukcji tego podatku znajduje się wyłączenie dla spółek, które nie mają udziałów w innych spółkach i w których uczestniczą tylko osoby fizyczne. Wyłączenie przewidziane jest także, jeżeli przychody spadły w danym roku o przynajmniej 30% w stosunku do przychodów uzyskanych w roku poprzednim oraz dla grup kapitałowych, gdzie jednostka dominująca posiada bezpośrednio 75% udziałów w spółkach zależnych i udział dochodów w przychodach liczony dla wszystkich kwalifikujących się spółek przekracza 1%. To ostatnie wyłączenie może się wydać wyjątkowo kontrowersyjne, bo skoro celem podatku minimalnego miało być pozyskanie podatku od podmiotów używających rzekomych optymalizacji podatkowych to gdzie jak gdzie, ale w grupie kapitałowej wydaje się całkiem prawdopodobną sytuacją, gdzie jedna będzie swoim dochodem „ratowała” inne nierentowne podmioty (pomijając fakt, że przepis został zredagowany wadliwie, gdyż mowa w nim o posiadaniu 75% udziałów, a nie „co najmniej 75% udziałów” co zapewne było zamysłem ustawodawcy).

Podatek minimalny wprowadzony Polskim Ładem to kolejny argument uzasadniający naszą pozycję w rankingu badającym poziom skomplikowania systemów podatkowych w państwach należących do OECD. Na 37 pozycji nam przypadła pozycja nr 36.