Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że rozwój technologiczny jest nieco chaotyczny – nigdy wszak nie wiadomo, co za chwilę zostanie wymyślone i jaka innowacja pojawi się na rynku. No właśnie – czy aby na pewno nie wiadomo?  Genrich Altshuller około pół wieku temu zapostulował, że systemy techniczne podlegają ciągłej ewolucji, co więcej – zauważył, że ewolucja ta, przebiega w zgodzie z określonymi zasadami. Te dwa spostrzeżenia zrodziły się w umyśle Altshullera, gdy w latach 70. XX w. badał, w jaki sposób wynalazki powstawały i ewoluowały w czasie i zaczął dostrzegać w tej ewolucji pewne prawidłowości. W 1975 Altshuller i jego współpracownicy uporządkowali te prawidłowości, usystematyzowali je i pokategoryzowali ostatecznie nazywając „Zasadami Rozwoju Systemów Technicznych”. W ten sposób powstało jedno z najsilniejszych narzędzi podstawowej metodyki TRIZ.

Ciekawym faktem jest, że usystematyzowane trendy rozwojowe można także dostrzec poza obszarem technologii, np. w sposobie, w jaki ewoluuje biznes, w szczególności branża doradcza. Nie uzurpuję sobie oczywiście prawa do formułowania tu uniwersalnych tez – przede wszystkim dlatego, że moja obserwacja odnosi się do dokładnie jednego przypadku – firmy doradczej Crido, w której pracuję nieprzerwanie od 2008 roku (a która jako taka powstała w 2005 roku). Być może kiedyś będzie jeszcze czas na bardziej pogłębione badania, teraz jednak chciałbym pozostać właśnie przy przypadku Crido, pozwalając też czytelnikom zastanowić się, czy podobne prawidłowości dostrzegają w innych biznesach. Istotą zaobserwowanej przeze mnie zmiany jest dążenie firm doradczych do modelu „one-stop shop, czyli bardziej po polsku – punktu kompleksowej obsługi. Chodzi o to, by Klient, który decyduje się na wsparcie firmy doradczej dostał w niej wszystko, czego potrzebuje (a nawet to czego jeszcze nie wie, że potrzebuje). Innymi słowy, by można było zaspokoić te jego potrzeby, których jest świadom i te, których wprost sobie jeszcze nie uświadamia. Ale po kolei.

Dotacje unijne

Od chwili swojego powstania jednym z dwóch podstawowych obszarów działalności doradczej w Crido było doradztwo w procesie pozyskiwania i rozliczania pieniędzy z funduszy unijnych. Firma powstała nieco ponad rok po wejściu Polski do Unii Europejskiej i doskonale odnalazła się w realiach, w których znaleźli się wówczas polscy przedsiębiorcy – dość szeroki strumień możliwych do pozyskania pieniędzy, ale jednocześnie zasady ich pozyskiwania oraz wymagania dotyczące późniejszej realizacji dofinansowanych projektów skomplikowane w stopniu nieznanym wcześniej polskim firmom.

Kolejne unijne perspektywy finansowe i wielomiliardowe (nawet licząc w euro) budżety kierowane do Polski w celu ciągłego stymulowania rozwoju i poprawy konkurencyjności polskiej gospodarki pozwoliły działowi doradztwa europejskiego (który zmienił później nazwę na Biznes i Innowacje) rosnąć, budować wieloletnie relacje z klientami, upowszechniać wiedzę na temat dotacji UE, ale także (a może przede wszystkim) obserwować i słuchać swoich klientów oraz identyfikować ich potrzeby.

No właśnie – dlaczego nie słuchać o potrzebach klientów bezpośrednio od nich samych tylko je samodzielnie identyfikować. Przede wszystkim dlatego, że klienci nie zawsze uświadamiają sobie potrzeby, po drugie – nawet jeśli to robią, to nie zawsze potrafią je precyzyjnie nazwać. Oto przykład:

Na recepcję CRIDO dzwoni Prezes średniej firmy produkcyjnej z lubuskiego. Nasz numer znalazł w wyszukiwarce internetowej. Chce dotacji na rozwój. Głównym motywatorem było to, że w ostatnim czasie dostrzegł na bramie wjazdowej jednej z okolicznych firm tablicę informującą o wielomilionowej dotacji przyznanej na realizację jakiegoś innowacyjnego przedsięwzięcia. Pytam zatem, na czym ma polegać rozwój w jego firmie, bo pieniądze unijne owszem są, ale one zawsze są alokowane do konkretnego przedsięwzięcia. Mój rozmówca odpowiada pytaniem na pytanie – a na co można przeznaczyć taką dotację? Cierpliwie wyjaśniam, że to zależy od charakteru projektu – czy jest on inwestycyjny, może badawczo-rozwojowy, a może środowiskowy. Jakiej jest skali, jakiej wielkości jest firma itd. Prezes odpowiada, że on się właściwie nad tym nie zastanawiał. Dyrektorzy produkcyjni sygnalizowali mu kilka razy, że przydałaby się ta lub inna nowa maszyna. Raz nawet rozważali w szerszym gronie pomysły na jakieś nowe wyroby, ale nic w praktyce z tego nie wyszło. Jego firma od kilkunastu już lat dostarcza przeróżne elementy z tworzyw sztucznych do sektora automotive. Jest typowym dostawcą drugiego poziomu (Tier 2). Ma zapewniony stabilny zbyt, ale głównie dlatego, że produkuje pod konkretne zlecenia, konkretnego grona zamawiających. Nie ma więc bodźców rozwojowych, brak jest też określonych kierunków i horyzontu działań. Pieniądze z dotacji Prezes jednak chce. Chętnie też zapłaci za usługę doradczą, bo zdaje sobie sprawę, że nie ma ani czasu ani kompetencji, by zadbać o wszystkie szczegóły związane z procesem aplikowania o wsparcie. Problem jednak pozostaje – pomimo chęci współpracy nie ma nawet zarysu projektu, czy choćby wyobrażenia kształtu przyszłej innowacji. Prezes obiecał się zastanowić i wrócić z tematem w przyszłości… co oczywiście nigdy nie nastąpiło.

Tego typu przypadków było w historii Crido dużo więcej. Specjaliści od pomocy publicznej oczywiście mogą pomóc, kształtując istniejący projekt pod kryteria dotacyjne czy też odpowiednio akcentując pewne obszary, które zwiększają prawdopodobieństwo otrzymania wsparcia. To jest jednak praca z czymś co istnieje, a nie tworzenie projektu od samych podstaw. Kto z resztą wziąłby odpowiedzialność za wyznaczenie firmie kierunku działania (w postaci konkretnego projektu) bez wcześniejszej analizy jej sytuacji, otoczenia, zasobów technologicznych itd.

I tu dochodzimy do sedna:

Prezes nigdy nie powiedział wprost, że potrzebuje szczegółowej analizy swojej firmy, która uwzględniałaby portfolio produktowe firmy, stosowane procesy technologiczne, posiadany know-how czy też patenty lub inne prawa własności intelektualnej. Nigdy też nie powiedział, że chciałby określić obszary w firmie o największym potencjale do dalszego rozwoju; obszary, które warto zmodernizować w celu redukcji kosztów lub poprawienia efektywności; a także obszary, które powinny zostać wyeliminowane i zastąpione innymi rozwiązaniami. W końcu nie wskazał też, że chciałby zweryfikować swoje środowisko konkurencyjne, potencjalne ograniczenia patentowe czy też porównanie stopnia rozwoju i poziomu innowacyjności jego firmy z wybranymi podmiotami konkurencyjnymi.

Gdyby się jednak głębiej nad tym zastanowić, to właśnie taka wiedza była mu potrzebna do tego, by świadomie i w bardzo ukierunkowany sposób planować rozwój własnej firmy. Dzięki takiej wiedzy jasne stałoby się, w jakich obszarach tkwi potencjał innowacyjny i które produkty mają największą szansę na pokonanie konkurencji. Stąd już tylko krok to określenia ram projektu, który mógłby ubiegać się o finansowanie z funduszy UE.

Skąd czerpać pomysły na innowacje w firmie?

Wróćmy zatem do rozwoju firm doradczych i zmierzania w stronę koncepcji „one-stop shop”. Skoro potrafimy doradzić potencjalnemu Klientowi w ukształtowaniu jego projektu rozwojowego tak, by zmaksymalizować szansę otrzymania dotacji, to dlaczego nie mielibyśmy mu doradzić na etapie wcześniejszym? Tym bardziej, że w bardzo wielu przypadkach istnieje taka potrzeba. Innymi słowy, najpierw trzeba określić, co i jak rozwijać, a dopiero później zastanawiać się, jak wmontować w ten rozwój pieniądze z UE. Podkreślenia i doprecyzowania wymaga w tym miejscu pewna kwestia. Pisząc o kierunkach rozwoju, nie mam na myśli decyzji strategicznych typu: ekspansja na nowe rynki, budowa nowej hali produkcyjnej, programy stażowe dla szkół zawodowych itp. Doradztwo w obszarze typowo biznesowym istnieje i ma się dobrze. Ja skupiam się ściślej na kwestiach produktowych, procesowych, technologicznych i innowacyjnych, np. Jak należy zmodyfikować flagowy produkt klienta, by zwiększyć jego parametry pracy i uczynić go innowacyjnym? Jakie modyfikacje zaimplementować do procesu produkcyjnego, by możliwe było zwiększenie stopnia wykorzystania surowców wtórnych oraz zmniejszenie ilości odpadów poprodukcyjnych? Która z naszych technologii mogłaby być z powodzeniem wykorzystania w innym sektorze, przynosząc nam tym samym dodatkowe przychody z licencji? Zdolność do odpowiedzi na te pytania byłaby ewidentną wartością dodaną w naszych usługach doradczych. Jednak bez odpowiedniego przygotowania i kompetencji przygotowanie rzetelnej odpowiedzi jest w praktyce niemożliwe.

Gdy pod koniec 2019 roku zastanawialiśmy się co zrobić, by taką wartość dodaną dostarczyć klientom, doradztwo w takim obszarze na polskim rynku nie istniało niemal wcale. Szczególnie brak było wysokojakościowego doradztwa opartego o przetestowane narzędzia oraz sprawdzoną i efektywną metodykę działania. Powstał więc problem – wiedzieliśmy w Crido, że Klienci mogą potrzebować pomocy w obszarach wyznaczania właściwych kierunków rozwoju czy też realizacji projektów innowacyjnych, nie wiedzieliśmy jednak jak im w tym pomóc.

Odpowiedź przyszła m.in. z dalekiego wschodu, konkretnie z Korei Południowej. Pochodzący stamtąd giganci technologiczni, tacy jak Samsung czy Hyundai, znani z innowacji i szerokiego portfolio produktowego, nie liczą na łut szczęścia czy przypadek planując swój rozwój. Zamiast tego innowacje wypracowują w bardzo usystematyzowany, algorytmiczny wręcz sposób. Wyznaczają najbardziej perspektywiczne kierunki rozwoju, określają główne parametry wartości dla poszczególnych grup produktowych, analizują trendy rozwoju technologicznego czy choćby rozwiązania patentowane przez konkurencję. Takie podejście nie wzięło się oczywiście znikąd. Okazało się, że bazuje ono na metodyce TRIZ, która dodatkowo przez lata została wzbogacona i usprawniona (ewoluując niemal tak jak wspomniane na początku systemy techniczne) i ostatecznie przyjęła kształt podejścia, które dziś określa się jako pragmatic innovations.

Pragmatyczne i profesjonalne podejście do prac B+R

Oto zatem objawiło się rozwiązanie. Z tego miejsca zostało już tylko kilka (niekoniecznie prostych) kroków, takich jak pozyskanie kompetentnego zespołu, wypracowanie schematów działania i modelu usług, czy choćby wypromowanie informacji o nowych możliwościach wśród potencjalnych klientów. Wszystko to udało się zrobić w rekordowo krótkim czasie i tak właśnie powstało Crido R&D – linia biznesowa stanowiąca odpowiedź na potrzeby, których klienci niemal nigdy nie nazywali wprost, a które ewidentnie istniały (i nadal istnieją). Co więcej jest to linia biznesowa, która w sposób idealnie komplementarny działa razem z doradztwem w zakresie pozyskiwania pomocy publicznej. Dzięki połączeniu tych dwóch obszarów (oraz dzięki doradztwu podatkowemu, prawnemu i kilku mniejszym liniom biznesowym) uczyniliśmy z Crido realny „one-stop shop”. Dziś, jeśli klient pyta o możliwość pozyskania dotacji, ale nie potrafi określić co innowacyjnego chciałby dzięki tej dotacji osiągnąć, to możemy mu z czystym sumieniem powiedzieć, że możemy mu pomóc wyznaczyć kierunki rozwoju, a docelowo wypracować za niego tę innowację (dodatkowo pozyskując na ten proces wsparcie dotacyjne). Innymi słowy ulegliśmy ewolucji i rozwinięciu kompetencji w stronę zaspakajania potrzeb, które nie zawsze są wprost nazwane.

Na koniec warto też wspomnieć o jednym z efektów ubocznych (ubocznych, ale pozytywnych) doradztwa w zakresie pragmatic innovations. Zastosowanie tego podejścia wymaga od nas przeprowadzenia obliczeń i modelowania komputerowego, przygotowywania dokumentacji konstruktorskiej, testowania demonstratorów produktów lub technologii czy prototypów. W ten sposób bowiem pokazujemy klientowi, że wypracowane przez nas koncepcje innowacji działają i mogą być wdrożone. Aby efektywnie tworzyć demonstratory czy prototypy stworzyliśmy i wyposażyliśmy własne laboratorium, w którym nasze doradztwo nabiera całkiem innego wymiaru. To już nie tylko arkusz kalkulacyjny i dokument tekstowy, to działania twórcze i eksperymentalne. Co więcej, działania te pozwalają nam także tworzyć i rozwijać własne rozwiązania produktowe i technologiczne, które możemy wprost oferować naszym klientom. Stawiam tezę, że czyni to z Crido jedynego takiego doradcę na polskim rynku. Kwestie rozwiązań technologicznych to jednak temat na zupełnie odrębną historię i na pewno jeszcze do nich wrócimy.