Chociaż przysłowiowy kurz po, dla wielu niespodziewanym, wyniku referendum dotyczącym wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jeszcze dobrze nie opadł, pierwsze skutki tego zdarzenia są aż nadto widoczne zarówno dla przeciętnego Kowalskiego, jak i dla większych przedsiębiorców.

Przy czym nie chodzi tu wcale o pikujące giełdy, niepewność polityczną czy rosnące przejawy narodowych animozji, a o kwestię bardziej prozaiczną i dotykającą większości podmiotów działających na dość silnie zglobalizowanych dziś rynkach tj. o istotne wahania kursów walut.

Odnosząc powyższe do sfery podatkowej – zmienność na rynkach walutowych może prowadzić do powstawania znaczących przychodowych lub kosztowych różnic kursowych. Generalnie ma to miejsce, gdy wartość wyrażonej w obcej walucie należności lub zobowiązania w przeliczeniu na polskie złote jest inna w momencie spłaty niż w dacie powstania. Ten sam mechanizm ma zastosowanie także do własnych środków walutowych, gdzie różnice kursowe kalkuluje się pomiędzy momentem nabycia/otrzymania waluty a datą jej wydatkowania.

Tyle wydawać by się mogło dość prostej teorii, natomiast praktyka dostarcza bez liku przykładów, iż prawidłowe wyliczenie podatkowych różnic kursowych nastręcza wielu problemów oraz niejednokrotnie prowadzi do sporów z fiskusem. Wskazać tu można choćby:

  • kwestię właściwego kursu do przeliczenia waluty na PLN tj. przyjęcie tzw. kursu faktycznie zastosowanego (np. bankowego/kantorowego) czy kursu średniego ogłaszanego przez NBP,
  • powstawanie różnic kursowych w wypadku realizowania specyficznych transakcji np. cash poolingu,
  • ujmowanie różnic kursowych w wartości początkowej realizowanej inwestycji – tutaj warto wskazać na ciekawy, bo nie często analizowany problem korygowania wartości środka trwałego o nie tylko tzw. transakcyjne lub kredytowe różnice kursowe, ale także te powstałe z tytułu wydatkowania walutowych środków własnych np. na zakup komponentów związanych z wytwarzanym środkiem trwałym (za takim podejściem opowiedział się WSA w Warszawie w wyroku z 5 marca 2015 roku).

Co w takim razie robić, aby nie narazić się na negatywne konsekwencje podatkowe wynikające z powstawania różnic kursowych? Wydaje się, że zwłaszcza teraz, kiedy dynamika na rynku walut jest duża, warto przenalizować największe z otwartych pozycji walutowych i oszacować jakiego rodzaju skutek przyniesie ich realizacja.

W sytuacji gdy spodziewany byłby znaczny przychód, zastanowić się można nawet nad dokonaniem przewalutowania – organy dość często potwierdzają neutralność zarówno tej czynności, jak i późniejszej spłaty (choć ze względu na brak jasnych przepisów, jest to w głównej mierze zależne od aktualnej praktyki urzędników).

Niezależnie od powyższego, z racji nieuchronnie zbliżającego się jednego z ważniejszych od lat występów polskich piłkarzy na międzynarodowym turnieju, pozostaje jedynie mieć nadzieję, że odtąd EURO kojarzyć się będzie głównie z pozytywnymi emocjami sportowymi, a nie zawiłymi problemami podatkowymi.


 Interesuje Cię ten temat? Skontaktuj się z autorem artykułu.