Polacy nie gęsi, swoje pięćset plus mają. Jednak nie jesteśmy w tym aspekcie wyjątkowi – w zasadzie większość państw wspiera finansowo rodziny z dziećmi, zachęcając rodziców do posiadania jak największej liczby pociech.

Co ciekawe, wysokość świadczenia przysługującego za posiadanie dzieci w danym kraju nie zawsze jest wprost proporcjonalna do zamożności tego kraju / jego obywateli. Bardzo rozwinięta gospodarczo Japonia przyznaje miesięcznie na dziecko taką samą kwotę co Polska (500 PLN). Słabiej rozwinięta Kanada przyznaje z kolei nawet 3 razy więcej. Z kolei relatywnie zamożna Francja przyznaje łącznie 550 PLN za posiadanie dwójki dzieci, 1250 PLN za posiadanie trójki oraz 2 000 PLN za posiadanie czwórki. Istotnie mniej zamożna Estonia przyznaje aż 1 500 PLN na każde dziecko (w sytuacji, gdy rodzice posiadają jedno dziecko lub dwójkę) bądź aż 4 200 PLN na każde dziecko (dla rodzin z trójką dzieci i większych).

Praktykowane są również inne formy zachęt niż bezpośrednie przekazanie środków pieniężnych. Przykładowo: znana prawie każdemu polskiemu rodzicowi „polska” ulga na dziecko odliczalna od podatku (podobnie jest w Holandii, Portugalii, Czechach, Włoszech). Z kolei w innych krajach ulgę tę odlicza się od dochodu (Hiszpania, Niemcy, Belgia, Słowenia, Chorwacja), co jest już mniej korzystne.

W wielu krajach istnieje również możliwość preferencyjnego rozliczenia się z dzieckiem (znamy to z naszego rodzimego podwórka). Niektóre kraje (Portugalia, Francja) poszły jeszcze dalej, wprowadzając tzw. rodzinny multiplikator, w którym łączna wartość ulg podatkowych zależy od wielkości i struktury rodziny. Przyznawane są również inne specyficzne ulgi (np. na pokrycie kosztów wychowania dzieci, na naukę itp.).

Jak widzimy sposobów na poprawę statystyk dzietności jest mnóstwo. Cała sztuka polega na tym, aby skutecznie zachęcić obywateli do posiadania potomstwa, jednocześnie nie rujnując budżetu. Chodzi więc de facto o to, by nie wylać dziecka z kąpielą.


Interesuje Cię ten temat? Skontaktuj się z autorem artykułu.