Przedstawiciele rządu co jakiś czas dawkują nam swoje pomysły dotyczące opodatkowania przedsiębiorców.

Najpierw usłyszeliśmy, że 19% liniowa stawka PIT, którą mogą wybrać osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą zostanie zastąpiona nowym, jednolitym podatkiem (łączącym obecne: PIT, składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne).

Później poinformowano opinię publiczną, że celem reformy jest obniżenie obciążeń dla tych, którzy prowadzą swój biznes. Podkreślano, że ryczałtowe kwoty składek na ZUS i NFZ będą jeszcze niższe niż obecnie (przy czym miałyby one obowiązywać tylko w okresach, gdy przedsiębiorca nie uzyskuje dochodów bądź są one relatywnie niskie).

Z drugiej strony, polscy przedsiębiorcy usłyszeli, że w rządzie zapadła decyzja o zniesieniu 19% stawki PIT dla przedsiębiorców, gdyż nie ma przyzwolenia to, by „by prezes spółki zarabiający milion rocznie płacił 19 proc., a ktoś zarabiający wielokrotnie mniej – 60 proc.

Następnie właściciele biznesu dowiedzieli się, że będą opodatkowani na podobnych zasadach jak ich pracownicy, ale uzyskają dodatkowe preferencje. Przedstawiono pomysł maksymalnej stawki PIT dla przedsiębiorców w wysokości 35% (a więc niżej niż dla innych osób fizycznych, których marginalne opodatkowanie ma wynosić 40%).

Z kolei w najnowszych wypowiedziach wskazuje się, że likwidacja 19% stawki PIT dla przedsiębiorców wcale nie jest przesądzona. Z kręgów rządowych docierają do nas sygnały, że jako alternatywa dla progresywnej stawki PIT dla przedsiębiorców rozważane jest wprowadzenie nowego sposobu wymiaru odpowiednika składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne w jednolitym PIT. Zdaniem niektórych przedstawicieli rządu zbyt niskie – ich zdaniem – opodatkowanie przedsiębiorców wynika właśnie z niewielkich zryczałtowanych składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne.


Interesuje Cię ten temat? Skontaktuj się z autorem artykułu.