Dnia 17 czerwca 2016 r. Rada ECOFIN opublikowała sprawozdanie z posiedzenia, na którym zadeklarowała ogłoszenie projektu regulacji wprowadzających możliwość zastosowania przez państwa członkowskie generalnego mechanizmu odwrotnego obciążenia w stosunku do transakcji krajowych powyżej określonego poziomu kwotowego.    

Z założenia, wprowadzenie możliwości rozliczenia podatku na zasadzie odwrotnego obciążenia (ang. reverse charge) ma służyć usprawnieniu poboru podatku VAT i ma na celu przeciwdziałanie nadużyciom i wyłudzaniu VAT. Polega na przesunięciu ze sprzedawcy na nabywcę obowiązku rozliczenia podatku. W standardowym schemacie na każdym etapie obrotu następuje bowiem wpłata do budżetu. Przy zastosowaniu mechanizmu odwróconego VAT żaden z podmiotów nie wpłaca podatku aż do czasu sprzedaży towaru na rzecz ostatecznego konsumenta. VAT zasila zatem budżet dopiero wtedy, gdy sprzedawca detaliczny sprzeda towar. Z zasady, brak jest w takich przypadkach możliwości wyłudzania zwrotów VAT.

Przedstawiony mechanizm ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Jedni twierdzą, że jego wprowadzenie jest sukcesem lobbystów, bo w praktyce żaden podmiot w łańcuchu dostaw / świadczenia usług nie płaci podatku i traci na tym budżet państwa, który staje się zakładnikiem ostatniego ogniwa. Inni twierdzą natomiast, że mechanizm ten stanowi jedyne skuteczne panaceum na oszustwa i wyłudzenia podatku od towarów i usług.

Gdzie leży prawda? Moim zdaniem chyba jak zwykle gdzieś po środku. Z analizy struktury dochodów budżetu państwa wynika bowiem, że jest on oparty głównie na wpływach z VAT. Wprowadzenie mechanizmu odwrotnego obciążenia powoduje brak tych wpływów z transakcji dotyczących towarów / usług objętych reverse charge na poszczególnych etapach i w ostatecznym rozrachunku ich spadek (nie wszystkie towary / usługi trafiają do ostatecznego konsumenta; część jest wykorzystywana przez podatników w procesie produkcyjnym). Z drugiej strony, jak wynika z najnowszego raportu ZIPSEE "Cyfrowa Polska" spadła skala wyłudzeń podatku VAT w obrocie smartfonami, tabletami, laptopami oraz konsolami do gier. To efekt wprowadzonego na te produkty w lipcu ubiegłego roku odwróconego obciążenia VAT. Wyłudzenia w VAT pojawiły się oczywiście na innych towarach / w innych branżach, ale do tej pory nie wymyślono innego skuteczniejszego sposobu walki z oszustwami w VAT. Może rozwiązaniem byłoby zastosowanie generalnego mechanizmu odwróconego obciążenia?

Z pomysłem wprowadzenia zasady generalnego reverse charge wyszły już w 2006 r. Niemcy i Austria składając do Komisji Unii Europejskiej wniosek o możliwość zastosowania odstępstwa od zasady powszechnego opodatkowania na krajowe dostawy towarów / świadczenie usług powyżej określonego progu kwotowego. Komisja odrzuciła wówczas ten wniosek twierdząc, że w świetle ówczesnych postanowień VI Dyrektywy, taki środek zapobiegania niektórym formom uchylania się od opodatkowania lub unikania opodatkowania stanowi zbyt duże odstępstwo od przepisów unijnych i konsekwentnie – najpierw musiałyby zostać zmienione przepisy Dyrektywy VAT. Podobną próbę podjęły w 2015 r. Czechy. Próba ta również zakończyła się niepowodzeniem, lecz wydaje się, że stała się na arenie międzynarodowej elementem dyskusji nad skutecznymi sposobami walki z oszustami w VAT.

Dnia 17 czerwca 2016 r. Rada ECOFIN opublikowała bowiem sprawozdanie z posiedzenia, na którym uzgodniono projekt unijnej dyrektywy wprowadzającej przepisy przeciwko praktykom uchylania się od opodatkowania mającym wpływ na wewnętrzne rynki. W dokumencie tym zadeklarowano, że Komisja Unii Europejskiej zobowiązuje się do zaproponowania, jeszcze przed końcem bieżącego roku, projektu regulacji wprowadzających możliwość zastosowania przez państwa członkowskie odstępstwa od powszechnego systemu opodatkowania VAT w celu wprowadzenia generalnego mechanizmu odwrotnego obciążenia w stosunku do transakcji krajowych powyżej określonego poziomu kwotowego.

Państwa członkowskie, które przymierzały się do wprowadzenia takiego rozwiązania, widzą w nim oczywiście minusy. Przede wszystkim oznaczałoby to zmianę fundamentów systemu podatku od wartości dodanej, gdyż tak naprawdę VAT stałby się podatkiem od handlu detalicznego. Ponadto, wskazuje się na wysokie koszty implementacji całkowicie odmiennego od obowiązującego systemu rozliczenia VAT i uzależnienie wpływów budżetowych od ostatniego ogniwa w łańcuchu. Korzyścią z implementacji generalnego reverse charge jest natomiast całkowita eliminacja oszustw w VAT. Uczciwi podatnicy, którzy byli dotychczas kontrolowani w związku z mniej lub bardziej uzasadnionymi podejrzeniami udziału w nielegalnym procederze mogliby z kolei skupić się na prowadzeniu działalności gospodarczej, a nie obronie dobrego imienia przed aparatem fiskalnym. Dodatkowo, znacznie ograniczone zostałyby struktury administracyjne, dzięki czemu zmniejszyłyby się koszty funkcjonowania państwa. Pytanie tylko, czy w dłuższej perspektywie budżet państwa uniesie koszty utraconych wpływów. Dyskusja pozostaje otwarta przynajmniej do momentu opublikowania przez Komisję Unii Europejskiej projektu nowych przepisów unijnych.