W ostatnich dniach pojawiły się niepokojące komentarze, jakoby Minister Finansów zmienił swoje podejście do kwestii opodatkowania posiłków serwowanych w restauracjach wraz z napojami. Dotychczasowe podejście, zgodnie z którym posiłek (w ramach usługi restauracyjnej) objęty był obniżonym VAT, zaś napój podlegał stawce podstawowej miałoby zostać zastąpione pełnym opodatkowaniem całego zestawu (posiłek i napój) według 23% stawki VAT.

Gdyby rzeczywiście Minister Finansów chciał zmienić dotychczasową praktykę (od kilkunastu lat stosowaną przez rynek i akceptowaną przez organy skarbowe), byłaby to niewątpliwie rewolucja. Na szczęście jednak, zasady opodatkowania VAT i przepisy obowiązujące w kraju nie dają Ministrowi Finansów dużego pola manewru.

Zgodnie z krajowymi przepisami usługi restauracyjne były i są opodatkowane obniżoną stawką VAT, z wyłączeniem tej części usługi, która dotyczy dostawy (podania) specyficznych produktów takich jak napój (np. woda mineralna). Ideą tych przepisów jest utrzymanie obniżonej stawki VAT na usługach pracochłonnych (tj. takich do „wytworzenia” których kluczowa jest praca ludzka, a tak niewątpliwie jest w gastronomii) oraz obniżaniu kosztów konsumpcji na towarach / usługach pierwszej potrzeby (kotlet raczej jest towarem pierwszej potrzeby, a nie dobrem luksusowym).

Gdyby kotlet „solo” był opodatkowany inną stawką VAT niż kotlet z napojem, to ewidentnie naruszałoby to zasadę neutralności opodatkowania VAT (różne stawki na produktach / usługach substytucyjnych), a także stwarzałoby nowy i ogromny obszar do nadużyć fiskalnych (czego zapewne Minister Finansów, wbrew pozorom, wolałby uniknąć). Dlatego też, wydaje się, że podając kotleta restauratorzy nie powinni spodziewać się wzmożonych kontroli fiskusa (ze względu na stawkę VAT, którą „obciążony” został kotlet), jak również nie powinni zostać zmuszeni do obniżania marży.