Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby w starożytności obowiązywał VAT i trzeba byłoby rozliczać dostawy łańcuchowe. Spróbujmy zrobić to na przykładzie dziesiątej pracy Heraklesa czyli uprowadzenie trzody Geriona  - potwora, który posiadał trzy głowy, trzy torsy, sześć rąk i sześć nóg. Wygląd Geriona nie ma znaczenia dla naszych rozważań, ale dla uproszczenia zamieńmy słowo „uprowadzenie” na dostawę. Te stada mieszkały na wyspie Erytei. Dokładnie nie wiadomo, gdzie ta Erytea była, ale można z mitu wywnioskować, że na Oceanie Atlantyckim, niedaleko Hiszpanii, więc dziś byłby to teren UE.  Po dotarciu Heraklesa na wyspę, dokonał małej wycinki przeciwników (bez znaczenia dla VAT), a następnie wraz z wołami dopłynął do Tartessos (fenickiej kolonii na Półwyspie Iberyjskim, czyli dalej Hiszpania). Popędził je następnie przez tereny dzisiejszej Hiszpanii i południowej Francji. Potem dotarł do Włoch, gdzie został na dłużej, bo najpierw napadli na niego niejacy Ligurowie, a z kolei pod Rzymem spotkał potwora Kakusa, syna Hefajstosa. Kakus ukradł woły, czyli przez pewien czas stada miały właściciela włoskiego. Oczywiście właściciel włoski dostał wycisk od herosa i stada wróciły do przewoźnika czyli rzeczonego Herakles. Potem biednego Heraklesa prześladowała Hera i nie mógł dotrzeć do celu przez morze i zmuszony był podróżować przez Trację czyli Rumunię (UE) i Turcję (nie UE). W końcu dotarł do Myken (Grecja – UE), gdzie oddał stada – królowi Myken czyli Eurysteuszowi. Proszę – przygotujcie schemat rozliczenia tej transakcji na potrzeby VAT (Aleksandra Plichta dałaby radę w sekundę J). Dodajmy na koniec, że Eurysteusz złożył woły w ofierze Herze. Czyli na koniec mamy darowiznę na cele religijne. Aleksandra Plichta też pewnie dałaby radę, a Wy?

Więcej podcastów znajdziesz na >>CRIDOTEKA