To samo pytanie zadał sobie Andrew Smith, autor książki „Księżycowy pył. W poszukiwaniu ludzi, którzy spadli na ziemię”. Autor postanowił odszukać wszystkich ludzi, którzy lądowali na Księżycu i dowiedzieć się, jak potoczyły się ich losy i jak doświadczenie stąpania po Księżycu wpłynęło na ich życie.

Pomysł Andrew był wyborny i powstała z tego wyborna lektura. W czasie pracy nad książką spośród dwunastu astronautów żyło jeszcze dziewięciu i to ich szukał Andrew. Kiedy w 1969 roku pierwsza dwójka – Neil Armstrong i Buzz Aldrin, jako pierwsi ludzie w historii ludzkości, stanęli na Księżycu, świat oszalał na punkcie kosmosu. Wszyscy snuli fantazje o kolejnych podbojach kosmicznych, a „księżycowi chłopcy” byli prawdziwymi bohaterami. Rok temu obchodziliśmy 50 rocznicę pierwszego lądowania na Księżycu i niestety nadal program Apollo pozostaje jedynym, który poniósł ludzi na Księżyc, a jednocześnie nadal wzbudza ogromne emocje.

Wydaje się, że o kosmosie napisano bardzo wiele, ale to, co wyróżnia „Księżycowy pył”, to spojrzenie na te wydarzenia przez pryzmat czasu. Jak dowiemy się z książki, doświadczenie stąpania po Księżycu na wszystkich astronautach pozostawiło pewne piętno – jak zauważa jeden z bohaterów, cóż można więcej w życiu osiągnąć i do czego dążyć?

Szczegółowość opisu emocji, która towarzyszyła bohaterom potrafi ponieść wyobraźnię czytelnika. Misje Apollo były szalenie ryzykowne i niebezpieczne, a pierwszej wyprawie dawano zaledwie kilka procent szans powodzenia. Co czuli ludzie zmierzający w stronę Księżyca i czy Neil Armstrong miał już wcześniej przygotowane jedne z najsłynniejszych wypowiedzianych w historii słów? Tego nie zdradzę, ale same obrazy, jakie człowiek zobaczył będąc na Księżycu i doświadczając widoczności bez atmosfery zainspirowały jednego z astronautów późniejszych wypraw – Alana Beana do zajęcia się malarstwem i odtwarzania tego, co zobaczył na Księżycu.

Autor nie pominął również historii tych mniej znanych członków wypraw księżycowych – czyli pilotów modułów dowodzenia. Podczas, gdy dwójka astronautów lądowała lądownikiem na powierzchni Księżyca, trzeci z członków krążył po orbicie Księżyca. Przy każdym okrążeniu pilot przez około godzinę pozostawał po ciemniej stronie Księżyca bez żadnego kontaktu z Ziemią będąc jednocześnie najbardziej oddalonym od ludzkości człowiekiem w historii. Michael Collins, pilot modułu misji Apollo 11 powiedział później, że „wiedziałem, że jestem sam w sposób, w jaki jeszcze nikt nie był”.

Historie astronautów przeplatają się również ze wspomnieniami z dzieciństwa samego autora, który pamięta emocje, jakie towarzyszyły ludzkości podczas pierwszego lądowania na Księżycu, kolejnych misji Apollo oraz wypraw wahadłowców w kosmos. Jedną z rzeczy, której najbardziej zazdroszczę osobom żyjącym w 1969 roku jest to, że mogły na żywo śledzić transmisję lądowania na Księżycu i marzyć o podboju kosmosu.

Czy wrócimy kiedyś do wypraw w kosmos na taką skalę? O tym autor także rozmawia ze swoimi bohaterami. Najlepiej wyraża tę myśl Neil Armstrong w wywiadzie dla MIT Technology Review z 2012 roku, w którym powiedział, że „obiecaliście mi kolonie na Marsie, a zamiast tego dostałem Facebooka.”

Pozostaje nam trzymać kciuki za Elona Muska, którego marzenia sięgają aż na Marsa. Pierwszą misję załogową statku Dragon mogliśmy śledzić na żywo wiosną tego roku dzięki transmisji na YouTube, co zapewniło nam chociaż namiastkę emocji, którą mieli szczęśliwcy przed telewizorami w 1969 roku.