W dobie ciągłego wyścigu o klienta, nieustannie pojawiających się innowacji czy niezaspokojonych potrzeb konsumentów, a także w świecie, w którym kryzys gospodarczy (spowodowany np. epidemią) może pojawić się niemal z dnia na dzień, niezwykle ważna jest dbałość o rozwój własnego biznesu i wyprzedzanie działań konkurencji.

Rozwój (szczególnie poprzez wprowadzanie innowacji) jest jednak bardzo kosztowny i powinien być traktowany jako inwestycja w przyszłość naszej firmy. Tym bardziej istotne jest, aby proces opracowywania i wdrażania innowacji był dobrze zaplanowany i efektywny, to bowiem pozwoli redukować wspomniane wyżej koszty.  Poza planowaniem istnieje jeszcze jeden sposób redukowania kosztów procesu twórczego – do jego zobrazowania dobrze pasuje powiedzenie „nie wymyślaj koła od początku”.

Mnóstwo wynalazków i trafnych rozwiązań istnieje już dziś na świecie. Nie wszystkie są oczywiście dostępne w domenie publicznej, ale znakomita większość tak. W jaki sposób? Poprzez patenty i zgłoszenia patentowe. Przedsiębiorcy zapominają czasem, że treść patentu stanowi niezwykle precyzyjny opis techniczny rozwiązania, często wzbogacony rysunkami. „No tak…”, powie ktoś, „… ale to są rozwiązania chronione”. Zgadza się – są, ale ochrona dotyczy dokładnie takiego rozwiązania, jak zostało opisane. A gdyby tak potraktować je jako inspirację i spróbować opracować własną innowację na bazie chronionego rozwiązania. Tak, aby zachować jego funkcjonalność i korzyści, które czerpią z niego konsumenci, ale jednocześnie w żaden sposób nie naruszyć prawa do ochrony. Czy takie podejście nie byłoby kosztowo efektywniejsze?

W kontekście powyższego pozostaje oczywiście jeszcze jeden obszar, o którym przedsiębiorcy powinni pamiętać (a niestety często zapominają) – wyniki własnego procesu badawczo-rozwojowego powinny być odpowiednio zabezpieczone przed nieuczciwym kopiowaniem czy choćby przed analogicznym, jak powyżej opisany proces inspirowania się, działaniem konkurencji.  Tylko wówczas bowiem firma będzie mogła czerpać ze swojej innowacji realne zyski.

Podsumowując krótko można w tym miejscu postawić dwa pytania:

  1. Jak inspirować się istniejącymi rozwiązaniami, tworzyć na ich bazie własne innowacje, ale nie naruszać cudzych praw własności intelektualnej?
  2. Jak stworzyć własne rozwiązanie, które nie będzie poddawało się tak łatwo analogicznemu naśladownictwu ze strony konkurencji?

Odpowiedzią na oba te pytania jest metodyka profesora MIT Siergieja Ikovenko, który w trakcie wieloletniej działalności naukowej, dydaktycznej i doradczej opracował szereg narzędzi i algorytmów, które pozwalają efektywnie tworzyć innowacje na bazie istniejących patentów, a dodatkowo gwarantują możliwość skutecznego patentowania. Design for Patentability - bo o tej metodzie mowa - bazuje na podejściu wypracowanym wiele lat temu i nazywanym innowacjami pragmatycznymi, ale dodaje do tego dodatkowy wymiar związany ściśle z systemem ochrony praw własności intelektualnej.

DFP jest stosunkowo młodym narzędziem, ale zdobywa coraz większe uznanie w Stanach Zjednoczonych oraz w silnych i szybko rozwijających się gospodarkach azjatyckich. Mamy nadzieję, że również europejscy przedsiębiorcy (a w szczególności polscy) dostrzegą zalety tego podejścia i zaczną je szerzej stosować w swojej działalności rozwojowej.