Od 24 lutego świat nie jest już taki sam. Rosja rozpoczęła wojnę przeciwko Ukrainie. Nie jest to jedynie lokalny konflikt, ale wydarzenie, które niesie ze sobą globalne konsekwencje. Będą miały one różnoraki charakter i przybiorą kształt podobny do fal tsunami, rozlewających się stopniowo po świecie. W kontekście działalności biznesowej bardzo istotna jest ich identyfikacja oraz zrozumienie ich natury.

W pierwszym etapie najbardziej odczuwalne skutki wojny w Ukrainie związane będą, a w zasadzie już są, z: i) napływem przesiedleńców, ii) konsekwencjami sankcji nakładanych na Rosję, iii) działaniami odwetowymi Rosji oraz iv) zaburzeniami łańcuchów dostaw (surowców, półfabrykatów, gotowych wyrobów i żywności). W tym ostatnim przypadku chodzi nie tylko o wydarzenia związane z wojną, ale także nakładające się na nią w czasie COVID-owe lockdowny w Chinach.

Wszystkie powyższe elementy będą mieć oddziaływanie pro-stagflacyjne – będą popychać większość gospodarek w kierunku niższego tempa wzrostu PKB i wyższej inflacji, a wraz z tym wyższych stóp procentowych. Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje dla przykładu, że globalny PKB wzrośnie w br. o 3.6%, to 0.8 p.p. mniej w stosunku do ostatniej przedwojennej projekcji. Te 3.6% może wciąż wydawać się bardzo dobrym wynikiem, trzeba jednak pamiętać, że znaczna jego część, to zasługa statystycznych efektów przeniesienia na ten rok wysokich poziomów z końca ubiegłego roku. Dużo lepiej faktyczną sytuację w gospodarce będą obrazować dane kwartalne, skala wzrostu kwartał do kwartału. W tym ujęciu, w drugiej połowie roku w UE nie można wykluczyć tak zwanej technicznej recesji, czyli co najmniej dwóch kolejnych kwartałów spadku PKB. Tego zjawiska nie możemy wykluczyć także w Polsce.

Czy tak się ostatecznie stanie będzie w dużej mierze zależeć od skali oddziaływania wojny na sentyment konsumentów i firm – w obecnych warunkach trudniej podejmuje się decyzje o dużych zakupach czy też te o projektach inwestycyjnych. Tym bardziej, że wspomniana wcześniej inflacja i większe niż pierwotnie zakładane podwyżki stóp procentowych mają negatywny wpływ na siłę nabywczą gospodarstw oraz utrudniają uzyskanie dodatnich przepływów z projektów inwestycyjnych.

Kolejny bardzo istotny obszar oddziaływania trwającej wojny, to zaburzenia rynków rolnych. Rosja i Ukraina to istotni eksporterzy żywności i ograniczona podaż z tych krajów (efekt mniejszej skali zbiorów, ale też problemów logistycznych) będą mieć negatywne konsekwencje dla globalnej równowagi wielu produktów, przekładając się na wyższe ceny żywności. Stąd już prosta droga do problemów głodu, szczególnie w ubogich krajach Afryki i Azji. Kilka tygodni temu prezes Banku Światowego ostrzegał wręcz przed katastrofą humanitarną. Ta z kolei może wywołać nową falę zaburzeń społecznych – podobnie jak miało to miejsce w ramach tzw. arabskiej wiosny, dla której zapalnikiem także była malejąca dostępność i rosnące ceny żywności – oraz skłonić do migracji mieszkańców najuboższych krajów świata.

Patrząc z szerszej perspektywy czekają nas trwałe zmiany strumieni przepływów towarów, kapitału i pracy. W kontekście towarów nastąpi przyspieszenie zachodzącego już wcześniej procesu odchodzenia od globalizacji na rzecz regionalizacji produkcji oraz umocnienie się widocznego w trakcie pandemii trendu przechodzenia w organizacji produkcji od „just-in-time” do „just-in-case”, co z kolei skutkuje podwyższonymi stanami zapasów. W przypadku branż, w których pełne przeniesienie produkcji lokalnie jest – z różnych względów – niemożliwe trwa szukanie nowej równowagi pomiędzy offshoringiem i nearshoringiem, określane jako right-shoring lub friend-shoring (lokowanie produkcji w krajach zaprzyjaźnionych).

Jeśli chodzi o globalne przepływy kapitałowe, to znajdują się one obecnie pod wpływem kilku czynników. Po pierwsze, trendu do ograniczania ryzyka – unikania krajów i klas aktywów, które są silnie narażone na efekty związane z wojną. Po drugie, relatywnego poziomu stóp procentowych w poszczególnych krajach świata odzwierciedlającego stopień zaawansowania poszczególnych banków centralnych w zacieśnianiu polityki monetarnej. Po trzecie wreszcie, zmian struktury aktywów rezerwowych na świecie. Ten ostatni proces odzwierciedla z jednej strony narastające podziały geopolityczne (w tym próby ograniczenia roli USD jako globalnej waluty), z drugiej zaś zmiany w strukturze przepływów towarowych. Można także oczekiwać, że średniofalowo w strukturze rezerw rosnąć będzie rola aktywów realnych, w szczególności surowców.

Wszystkie powyższe czynniki przekładają się na wysoką zmienność rynków oraz – jak na razie – na umacnianie się dolara amerykańskiego. Jednym z istotnych powodów tego ostatniego trendu jest postępujące zacieśnianie polityki monetarnej w USA. Silniejszy dolar i rosnące oprocentowanie w dolarze to z kolei problem dla dolarowych dłużników spoza USA – wartość ich zobowiązań oraz koszty ich obsługi sięgają dziś 13 bilionów dolarów. Składają się na to zobowiązania zarówno firm jak i rządów – w obu sektorach znajdą się tacy, którzy będą musieli ogłosić bankructwo.

Jeśli chodzi o globalny rynek pracy, to będzie on podążał na swój sposób indywidualną ścieżką – można oczekiwać dalszej globalizacji rynku pracy, a to za sprawą upowszechnienia przez pandemię modelu pracy „na odległość”. Oczywiście trend ten będzie dotyczył tych stanowisk, na których praca może być świadczona zdalnie.

Wraz z zacieśnianiem polityki monetarnej stosunkowo szybko dla globalnej gospodarki nadejdzie kolejny test – test bilansów gospodarstw domowych i firm, w mniejszej skali także rządów. W różnych krajach udział „nadmiernie zadłużonych” jest różny, ale biorąc pod uwagę fakt, że stopy procentowe podnoszone są z rekordowo niskich poziomów, a na dodatek dość szybko i w znaczącej skali problemy kredytowe pojawią się w zasadzie wszędzie.

Nie można także zapominać o sferze społecznej. Obecna sytuacja będzie – jak to z reguły ma miejsce w przypadku kryzysu – uderzać w najsłabsze gospodarstwa domowe. Wraz z tym mogą narastać niepokoje. Przygasła nieco fala populizmu może się na nowo rozpalić, prowadząc do zaskakujących przetasowań politycznych i wyników wyborczych.

Dużo tego. Wszystko co powyżej opisałem sprawia, że znów przez jakiś czas przyjdzie nam funkcjonować w warunkach dużej nieprzewidywalności – do wszelkich prognoz nie ma się co zbytnio przywiązywać. Lepiej skoncentrować się na adaptacji do zmieniających się warunków – a będą się one zmieniać szybko. Także na kształtowaniu… własnej, pożądanej przez nas rzeczywistości. W praktyce taka strategia sprowadza się do kilku kluczowych elementów. Należy zacząć od identyfikacji szczególnie wrażliwych punktów naszego funkcjonowania (w życiu, w biznesie), po to by je wzmacniać. Trzeba także zadbać o zapewnienie minimalnej chociażby możliwości działania, nawet w skrajnych warunkach (np. poprzez stworzenie różnorakich buforów). Nie należy także zapominać o aktywnym wyszukiwaniu i wykorzystywaniu nadarzających się szans, a tym samym kształtowaniu własnej rzeczywistości niejako wbrew temu co robi większość koncentrująca się jedynie na „przetrwaniu”.

Na koniec, patrząc z nieco szerszej perspektywy, warto zauważyć, że okresy zawirowań rodzą unikalne szanse – można w krótkim okresie odnotować awans, na który w normalnej sytuacji trzeba pracować dziesięciolecia. Jako kraj mamy olbrzymi potencjał by – podobnie jak w trakcie poprzednich kryzysów – zyskiwać na sile i znaczeniu. Ten potencjał jest w dużej mierze pochodną faktu, że mamy w naszym kraju unikalnych w świecie menedżerów, takich którzy łączą doświadczenia wyniesione z pracy w ramach różnych kultur korporacyjnych (amerykańskiej, niemieckiej, włoskiej, itd.) ze specyficznie polską zdolnością do adaptacji, a gdy potrzeba to także improwizacji. Miks ten przekłada się na zwinność działających w Polsce firm, a wiadomo, że w trudnych czasach zwinność okazuje się kluczowym czynnikiem sukcesu.


Sprawdź nasze kursy online na CRIDOTEKA: